Wszystkie gosposie wiejskie wiedzą, w jaki sposób barszcz się kwasi. Lecz w mieście często się zdarza, że ani pani, ani kucharka tego nie wie! Więc podaję sposób, którego od lat 25 używam i nigdy mnie nie zawiódł. Bierze się zupełnie nowe naczynie, albo drewniane, albo duży garnek gliniany; buraki najpierw opłukać dobrze, potem obrać, jeżeli są drobne całe się daje; ale konieczny warunek, aby były prawdziwe ćwikłowe. Jeżeli buraki są duże, przekroić je na pół, a nawet i na 4 części, potem nalewa się przegotowaną ostudzoną wodą miękką. Postawić w ciepłem miejscu, jeżeli to na wsi, to na kominie, zaś w mieście na wierzchu rury, a za 4 dni barszcz będzie ukiśnięty i do użycia. Wynieść go do piwnicy, żeby nie fermentował; w zimnem miejscu zachowuje świeżość i smak ma lepszy.
Drugi szybszy sposób. Na spód naczynia kładzie się dużą kromkę razowego chleba, drugą mniejszą pytlowanego żytniego. Na dwu litrowy garnek bierze się 10 małych buraków, nalewa tak samo wodą jak poprzedni i tak samo na noc na ciepłem miejscu, zaś na dzień stawia się na słońcu. Przez dzień mieszać go parę razy nową drewnianą łyżką, a trzeciego dnia będzie już do użycia; kożuch, który się formuje na wierzchu, zrzucić w czasie, kiedy się bierze barszcz do gotowania. Zwracam uwagę, że barszczu nigdy nie gotuje się długo, tylko raz powinien zakipieć i potem tym kwasem rozpuszcza się rosół lub smak do postnego barszczu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.