Zupa Julienne, znana z prostoty swoich składników i bogactwa smaku, stanowi prawdziwy klejnot staropolskiej kuchni, przetransportowany przez wieki prosto z domów naszych babć i prababć. To starannie skomponowane danie, które nie tylko cieszy podniebienie, ale również otacza stoły wystawnych obiadów niepowtarzalnym aromatem i wyjątkowym urokiem tradycji.
Przepis babci na zupę julienne:
Zupa Julienne jest to rumiany rosół z jarzynami. Na 6 osób najmniejsza proporcja. Zupę tą podaje się przy wystawnych obiadach. Dwa i ćwierć kila mięsa krzyżowego, różne inne drobne kawałeczki mięsa, kawałki cielęciny, podróbki z drobiu, z kur lub indyka, to jest: szyja, skrzydła, nogi, wszystko pokrajać drobno a kości porąbać; dać kawałek szpiku wołowego do tego i to wszystko włożyć do rondelka, podlać trochę wody, postawić na wolnym ogniu, uważając żeby się ładnie rumieniło; mięso zaś gotować jak zwykle na rosół. Uważać, żeby drobne kawałki mięsa rumieniły się a nie spaliły, dołożyć 2 cebule upieczone i parę marchewek pokrajanych, aby się razem z mięsem rumieniły. A gdy już dobrze rumiane, włożyć je razem z wyduszonym sosem w rosół, niech się razem gotuje. Osobno poszatkować rozmaitej włoszczyzny, drobno jak makaron, (nie dawać tylko porów) i dusić w dużym rondlu, podlewając rosołem.
Gdy włoszczyzna miękka, a rosół gotów i sztuka mięsa miękka, zlać wszystek rosół przez sitko do duszącej się jarzyny, a wtedy na gotową już zupę wrzucić kilkanaście listków (pokrajanego w bardzo drobne paski) szpinaku, łyżkę zielonego groszku, jeżeli w zimie to wprzód na 12 godzin namoczyć groszek, aby dobrze rozmiękł. W lecie zamiast szpinaku dać szparagi drobniutko krajane lub kalafiory. W zimie robi się tą zupę z suszonych jarzynek. Do zupy tej nic się nie podaje, co najwyżej można odgotować w rosole gwiazdki włoskiego makaronu albo paszteciki. Makaronu musi być bardzo mało, bo zupa ta sama przez się jest dosyć gęsta.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.