Pasztet z cielęcej wątróbki jest już rzadko spotykany na współczesnych stołach, a szkoda bo jest bardzo pyszny. W sklepie takiego nie kupimy, więc zapraszam do spróbowania poniższego przepisu.
Pasztet babci z cielęcej wątróbki
Jedną dużą albo 2 małe wątróbki cielęce oczyścić z błony; następnie wyłożyć płytki rondelek 28 dekami słoniny świeżej niesolonej, pokrajanej w szerokie plastry, położyć na tę słoninę wątróbkę — przykryć z góry również słoninką i dusić; uważając, aby się nie przypaliła. Osobno ugotować 4 suszone grzybki, a gdy na pół miękkie, włożyć do wątróbki razem ze smakiem, w którym się gotowały grzyby — i niech tak wolno się dusi. Wątróbkę obracać na obie strony, ukłuć widelcem, a jeżeli krew nie wychodzi po przekłuciu, ma już dosyć.
Wątróbka powinna być wewnątrz lekko różowa, a najważniejsze, aby się nie przesuszyła ; (sosu z wątróbki nie powinno być więcej jak 2 łyżki), wtenczas odstawić, niech wystygnie; razem ze słoniną i grzybkami przesiekać na maszynce, następnie utłuc w porcelanowym moździerzu i przefasować przez sito pasztetowe. Do tej przetartej masy dać pieprzu białego tłuczonego, soli do smaku, 14 deka topionego świeżego gęsiego smalcu, a jeżeli gęsiego smalcu niema, to masła świeżego śmietankowego 14 deka — które potrzeba roztopić. Dać do donicy i utrzeć razem dobrze wałkiem, potem włożyć do czarek fajansowych, przykryć szczelnie, zalać na wierzchu smalcem gęsim, przykryć papierem aluminiowym, zalepić wapnem z białkiem i przechować w suchej spiżarni. W piwnicy nie można, bo będzie czuć stęchlizną! Pasztet ten można po oziębieniu zaraz dawać do śniadania.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.