Szyneczki Lukullusa

Bardzo ładna ozdoba stołu (jeżeli starannie zro­biona) i nadaje się również do większych obiadów, a robi się to w następujący sposób. Usiekać mięso z kilku kur, — które starannie obrać ze skóry i odskrobać od kości, — i dwa razy przepuścić przez maszynkę; potem jeszcze siekać tasakiem na jedną masę, zrobić z tego mięsa farsz, wytablować, czyli dobrze wymieszać ze szklanką dobrej słod­kiej śmietanki, włożyć do formy, tę wstawić do rondla z wrzącą wodą i odgotować dobrze na parze. Gdy już gotowe, przefasować przez sito pasztetowe, osolić do smaku i tablerować czyli mieszać do gładkości z doda­niem paru listków żelatyny rozgotowanej. Z tej masy wyrabia się małe wypukłe kotleciki w formie szyne­czek. Najlepiej jeśli są małe foremki blaszane, które sprzedają blacharze, (Janowski we Lwowie) pod nazwą szyneczki Lukullusa, lecz gdy takowych niema, można wyłożyć masę na blachę miedzianą dość grubo i zo­stawić do stężenia. Później wyrabiać czyli tresować wyżej wspomniane kotleciki, obciągać je w gęstym bu­lionie, dodawszy doń 8 lub 4 listki żelatyny i ułożyć znowu na blachę dla stężenia.

Mieć zrobiony dość gęsty majonez i na wypukłej stronie kotleta tresować z tutki papierowej deseń, ubie­rając przy tym truflami i rakami. Po należytym stężeniu bierze się każdą sztukę delikatnie na widelec, macza w czystym, tęgim auszpiku i układa znowu na bla­chę. Na wycinać malutkich papielocików z papieru bia­łego, zwijać na kawałeczkach makaronu włoskiego razem z tym dla utrzymania wkładać w zaostrzone końce kotlecików.

Na półmisku zrobić postument z chleba w formie piramidy z wyciętymi karbami, na których ustawia się szyneczki papielotami do góry; sam szczyt piramidy ubiera się srebrną szpadą. Osobno podaje się sos ma­jonezowy.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz